Translate

poniedziałek, 26 maja 2014

Dzień Matki

Mój kochany mąż od wczoraj do piątku ma dniówki. Utrudnia nam to życie, ale czasem tak bywa. Tym razem największy problem miała Dunia, bo wymyśliła inny prezent dla mamy i do tego potrzebny był jej tata. Uznała, że laurki robią małe dzieci, a oni już są duzi, mają oszczędności w skarbonce i poprosiła tatę, żeby kupił kwiaty, Lolek, który nie lubi rysować, uznał to za dobry pomysł, chociaż nie bardzo chciał pomniejszać ilość pieniążków w skarbonce, bo plany ma ogromne, a już niedługo dzień dziecka - dzień opróżniania skarbonek.
Niedzielę spędziliśmy w ogrodzie, bez tatusia. Dzieciaki biegały z kolegami, z koleżankami - istne szaleństwo, a ja najbardziej byłam w szoku - Lolek nie wspominał o komputerze, szalał do bólu!

Tatuś wrócił dość późno, córkę zastał pod prysznicem, syna nad spóźnioną kolacją. Kiedy dzieciaki były gotowe tatuś je wziął i zaczęli spiskować. Widziałam mocno zawiedzioną minę Duni, Lolek coś tam mieszał. Po czym przyszli złożyć mi życzenia na Dzień Matki. Dunia miała ładny bukiecik, Lolek wazonik z buteleczki - bardzo starannie udekorowany. Oboje dodali, że prezent w niedzielę, bo Dunia się bała, że kwiaty zwiędną do poniedziałku, ale w poniedziałek też jeszcze coś dostanę. Ucieszyłam się niezmiernie, wzruszyłam, wytuliłam, kwiaty umieściłam w wazoniku. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, choć pora już do spania dla dzieci. Ze słów córeczki wyczułam, że nie do końca była zadowolona z kwiatów... Dopiero gdy poszli do swoich sypialni się dowiedziałam wszystkiego od męża... Dunia myślała, że za te pieniążki, to tata kupi dwa duże bukiety róż, a nie takie małe... mało się nie popłakała... no to Lolek wyczuł oszczędność... siostrze sprzedał swój bukiecik, żeby ta połączyła w jeden, mi dał w prezencie wazonik, a dzisiaj czeka mnie reszta - laurki, robione w szkole. 
Laurki, pudełeczka, talerzyki i miseczki z masy solnej - takie dotąd miałam prezenty z okazji tego wspaniałego dnia. Spontaniczne poranki, pamiętam, kiedyś rano dostałam od Lolka frezje - też nie było Rafała i on nie pamiętał czemu mi dawał te kwiatki, dopiero w ciągu dnia chyba w radiu usłyszał i jeszcze raz przybiegł, żeby się wytłumaczyć z porannego prezentu. Jak jeszcze był takim przedszkolaczkiem i grzecznie wieczorem paciorek odmawiał to modlił się, żeby mama przyszła na przedstawienie do przedszkola. W przedszkolu pięknie przygotowane występy, wierszyki, piosenki - naprawdę wzruszające chwile. Zdarza się, że Rafał Dzień Matki jest w domu, raz wpadł na pomysł przygotowania przyjęcia, gotowali, nakrywali do stołu. 
Co roku inaczej, czas leci, dzieciaki dorastają... jeszcze takie dziecinne, a już uważają się za dorosłe :-) 
Wspaniale, że są, że planują, chcą sprawiać radość, obdarowywać, choć dla mnie prezentem są w one same w sobie! 


1 komentarz:

  1. KDzieci, kochają swoją Mamę i chcą dla niej najpiękniejszych kwiatów, najcudowniejszych prezentów.. Ale nie zawsze się da. Jednak...Twój bukiecik wraz z flakonikiem jest najpiękniejszy, najcudowniejszy i..największy bo od Twoich ukochanych dzieci..
    Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego z okazji Dnia Matki!:))Pochwal się Laurkami:)))

    OdpowiedzUsuń