Translate

środa, 14 stycznia 2015

80 LAT



Dzisiaj mój tato kończy 80 lat!

Dzisiaj nie zaśpiewamy 100 lat... 

Mój tata nie doczekał tego dnia… Zmarł 5 października. Był przykładem człowieka - od lekarzy i szpitali jak najdalej! Jego stan się pogorszył w sierpniu zator płucny, pogotowie i szpital. Pierwszy pobyt w szpitalu był bardzo żywy, agresywny, szarpał się, że chce wychodzić, bo jest zdrowy, wzywał Milę (swoją żonę), nie pamiętał, że Ona już nie żyje, pytał, czy Ona wie co z nim robią, kiedy po niego przyjdzie.
Niestety tata ma genetyczną chorobę nóg i od młodych lat źle chodził, od wielu lat wspomagał się balkonikiem, albo wózkiem. Siłą rzeczy nie mógł się wydostać z łóżka, dodatkowo miał przy łóżku zamontowaną barierkę.
Do domu wypisali tatę w stanie złym… leżał, nie chciał jeść, bo co zjadł, to zwracał… Najmłodszą siostrę w opiece wspomagała siostra, która jest pielęgniarką, jednak stan taty tak się pogarszał, że musiał kolejny raz wylądować w szpitalu, ile można nie  jeść? Tym razem był pacjentem spokojnym, śpiącym i wciąż nie chciał jeść, ale powolutku dochodził do siebie. Znowu powrót do domu. Aga zdążyła zaopatrzyć się w elektryczne łóżko rehabilitacyjne, na którym mogła go podnosić, sadzać, miał specjalny materac. Wydawało się, że malutkimi kroczkami idzie do przodu, czasem cicho ktoś przebąknął, że może wstanie, może jeszcze poprowadzić balkonik…
 
Zmarł o świcie niedzielę 5 października.

Właściwie to tata nami się opiekował, robił śniadania do szkoły, obiad ciepły po powrocie ze szkoły. Całe swoje dzieciństwo pamiętam, że był na rencie, że źle chodził. Większość czasu spędzał na symulacjach totolotka, my z młodszą siostrą bawiłyśmy się wtedy z boku, z kartonów budowałyśmy domek dla lalek. Pamiętam jak na sankach ciągnął nas do przedszkola. Nie lubił zmian, o to najczęściej były kłótnie w domu, jak można wyrzucić mebel, po co nowy, ten jest jeszcze dobry.
To mama „nosiła spodnie” pracowała, dbała by do domu „załatwić” – tak to się wtedy robiło – nowe meble, pralkę automatyczną, telewizor.

Tata, teraz już swobodny z wolnymi nogami, razem z mamą czekają na nas.
 
Teraz my prowadzimy swoje rodziny. Widzę, że wiele zachowań po Rodzicach odziedziczyłam i te dobre, i te gorsze. Czasem samej mi ręce opadają gdy łapię się, że zrobiłam jak On, a w dzieciństwie miałam straszną pretensję, jak można tak się zachowywać…  
Takie dziedzictwo ;-) 

Tato bądź spokojny [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz